Kiedy kilka lat temu żegnałam mojego Męża przed wyjazdem do sanatorium,to żegnałam kochającego mnie mężczyznę. Po 3 tygodniach wrócił nie On, ale potwór, który mnie niszczył. Była jego zdrada i kilkomiesięczny romans. Do tego morze alkoholu. Sytuacja była beznadziejna – nikt nie wierzył., że taka przemiana człowieka w tak krótkim czasie jest możliwa. Ale to się stało naprawdę. I nikt nie wierzył., że nasze małżeństwo przetrwa. Zło niszczyło każdy aspekt naszego życia. Choć byłam rozbita na atomy, roztrzaskana z bólu, to wiedziałam jedno: mój Mąż nie jest sobą, a ja Go nigdy nie przestałam kochać i nie zwątpiłam w Jego miłość do mnie. Pan Bóg i Maryja swoimi sposobami dotarli do mnie – dali mi tyle znaków związanych z różańcem, że w końcu nie mogłam ich więcej ignorować lub brać za czysty przypadek. Nie wiedziałam nawet wtedy o istnieniu Nowenny. Cały czas prosiłam tylko Boga, aby pomógł mi jakoś rozwiązać ten problem w życiu, który dotknął moją rodzinę i aby pomógł mi poradzić sobie ze złem, które nas spotkało. Żeby mi pokazał jakiś sposób na to, jak walczyć… Przeszukując zasoby internetu w temacie związanym z medycyną, nieoczekiwanie przed moimi oczami pojawiła się kompletnie niezwiązana z wynikami wyszukiwania strona o Nowennie i o uratowaniu małżeństwa. Byłam zszokowana takim działaniem wyszukiwarki – no bo skąd to się wzięło tutaj – i na dodatek znowu o różańcu! I co to w ogóle jest ta Nowenna?… Z ciekawości weszłam w odnośnik. Trafiłam na film – świadectwo rekolekcyjne, w którym młoda mężatka opowiadała, jak dzięki Nowennie uratowała swoje małżeństwo. Obejrzałam cały film i płakałam jak bóbr, bo widziałam niezwykle dużo podobieństw w sytuacji. A potem odkurzyłam różaniec i zaczęłam odmawiać moją pierwszą Nowennę. Prosiłam o przywrócenie Męża – i tak się stało. Prosiłam innych ludzi o wsparcie w modlitwie – i je dostałam. I czułam moc płynącą z tej modlitwy. Między innymi od ludzi z tej strony. Niech Bóg Wam wszystkim za te modlitwy wynagrodzi, a ja tutaj składam tylko moje skromne dziękuję :-). Potem w kolejnej Nowennie dziękowałam za to, co już dostałam i prosiłam o trzeźwość dla mojego Męża – i tak się stało :-). Mąż podjął SAM leczenie. Wciąż je jeszcze kontynuuje. Obecnie jest innym człowiekiem, niż był kilka lat temu. Każdego dnia jest lepszą wersją siebie. Wrócił mentalnie, duchowo i nasze małżeństwo na nowo rozkwita, a my wiemy, że się bardzo kochamy. Wg wielu osób to niemożliwe, aby po tym, co się stało u nas i po tym, jak bardzo złe siły niszczyły wszystko miedzy nami, cokolwiek można było odbudować. O tym, jak było źle, niech świadczy fakt, że jedna z przyjaciółek naszej rodziny znająca nas od wielu lat, z wykształcenia psycholog, pytała mnie wielokrotnie, skąd czerpię siły na to, aby trwać, bo wg niej to nie ma szans na przetrwanie. Zawsze odpowiadałam, że gdyby nie modlitwa i różaniec, to bym tej siły nie miała. Obecnie ta sama pani psycholog wszystkim przytacza nasz „beznadziejny” przypadek za wzór – w kategoriach cudu. A ja wiem, że to rzeczywiście był cud 🙂 – bo Maryja była obecna u nas każdego dnia i nas chroniła od złego. I jest obecna każdego dnia – bo odmawianie różańca to moja codzienna dawka doładowania duchowego. Dzięki Ci Królowo Różańca za Nowennę. Dziękuję wszystkim za modlitewne wsparcie w bardzo trudnym dla mnie czasie kilka lat temu. Nowenna działa i ma ogromną moc – dostaje się wszystko, o co się prosi – pod warunkiem, że prosi się w odpowiedni sposób i gorąco wierzy, że Maryja dała nam Nowennę jako narzędzie do walki ze złem. Od razu napiszę też, że prawdą jest, iż zło zrobi wszystko, aby przeszkadzać w odmawianiu Nowenny. Będzie odwracać uwagę, przeszkadzać, zabierać czas, straszyć nawet. Doświadczyłam, potwierdzam. Nieraz dopadał mnie niewyjaśniany lęk i dziwne przeszkadzające w odmawianiu Nowenny rzeczy się działy. Kiedy domyśliłam się, że to robota złego, głośno i wyraźnie, trzymając różaniec w ręku zwróciłam się do eteru i powiedziałam „Nie przeszkodzisz mi, bo ze mną jest Maryja”. Choć może się to wydawać dziwne, to skutkowało. I przeszkadzanie było coraz słabsze – tym słabsze, im więcej się modliłam. Dziękuję z całego serca Bogu, Jezusowi i Maryi za opiekę i Nowennę :-).
BIAŁE małżeństwo coś "świntuszyć" na np. imieninach, ona od razu robiła się czerwona jak burak i tłukła go kapciem. A na co dzień to ze sobą w ogóle nie rozmawiali. Ona siedziała w fotelu -robiła na drutach, a on spał w fotelu obok, albo gapił się tępo w TV. Dla mnie to takie "białe" małżeństwo, które. Witam wszystkich! To moja 6 nowenna pompejska. Zostały przede mną tylko 2 dni do jej ukończenia. W trakcie jej odmawiania Zły przez moje zmęczenie, brak nadziei i lenistwo przerwał moją modlitwę na jeden dzień, ale obiecałam sobie że Ją ukończę. Proszę Matkę Bożą o zmartwychwstanie mojego małżeństwa. Jest bardzo ciężko. Mój mąż mnie zdradza od wielu lat, od prawie 4 lat o tym wiem. Powiedział, że się zakochał i ona jest jego przyjaciółką, razem pracują. Mamy trójkę małych dzieci. Ja odkąd wiem, za wszelką cenę chcę uratować moje małżeństwo, najstarsza 10 letnia córka też o tym wie i strasznie to przeżywa. Ale na nic moje starania, prośby, płacz, szukanie pomocy u psychologów, w kościele, u rodziny. On się z nią złączył duchowo, emocjonalnie, uczuciowo. Nie chce się wyprowadzić, ale też nie chce z niej zrezygnować. Jestem zrozpaczona. Popełniam mnóstwo błędów. Chcę złożyć świadectwo, że mimo tak wielkiej dla mnie rozpaczy trwam, wiem, że to tylko dlatego, że Matka Boża mnie prowadzi. Każda nowenna mnie wzmacnia, pokazuje jaką byłam wielką egoistką, jak mało było we mnie cierpliwości, jaka byłam wygodna i leniwa. Matka Boża zmieniła mnie. Zobaczyłam jak wiele osób mam obok siebie. Choć jeszcze długa droga przede mną i moimi słabościami. Wiem, że wszystkie łaski, które otrzymałam to dzięki Matce Bożej. Módlcie się nowenną pompejską. Ona zmienia, kieruje w dobrą stronę, pokazuje jak dobrze żyć. Dziękuję Mateczko! Prowadź mnie i moją rodzinę! StartListy od CzytelnikówA – LIST: Chcę uratować moje małżeństwoNajlepszych rad dotyczących miłości i małżeństwa nie dają naukowcy, tylko zwykli ludzie. Bloger Justin Ricklefs, ojciec pięciorga dzieci i kochający mąż, chciał podzielić się z
Strony Poprzednia 1 2 3 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Posty [ 121 do 128 z 128 ] 121 2020-09-07 18:04:32 Roxann Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-06-27 Posty: 8,059 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Lampart198226 napisał/a:Napiszę tutaj z męskiego punktu widzenie. Może Ci sie wydaje , że podobasz sie facetom? A jeżeli mąż nie chce z Toba uprawiać sexu to po prostu go nie pociagasz!! Dlaczego nie widzicie moje drogie Panie najprostszego rozwiazania?!!Ale to nie jest żadne rozwiązanie. Raczej dziwne, że nagle żona przestała go pociągać gdy zaszła w ciążę... i to jego ostatnie tłumaczenie, że się jej boi. Dlaczego boi? Bo stała się osobą dominującą? Bo obawia się jej reakcji, że nie podoła? Już zostawię bez komentarza jego reakcję na ew rozwód i straszenie, że zabierze jej dziecko i wtedy przestanie być miło. Może rzeczywiście było/jest tak, że Austen jako matka, już nawet przyszła, przestała go pociągać ale nie wiem czy to się w ogóle się zdarza. A przecież u nich przez ponad 1,5 roku było wszystko ok. Dlatego tym bardziej dziwi, że nagle się 'zablokował'. 122 Odpowiedź przez Netania 2020-09-08 18:08:33 Netania Gość Netkobiet Odp: Jak uratować to małżeństwo? Roxann napisał/a:Lampart198226 napisał/a:Napiszę tutaj z męskiego punktu widzenie. Może Ci sie wydaje , że podobasz sie facetom? A jeżeli mąż nie chce z Toba uprawiać sexu to po prostu go nie pociagasz!! Dlaczego nie widzicie moje drogie Panie najprostszego rozwiazania?!!Ale to nie jest żadne rozwiązanie. Raczej dziwne, że nagle żona przestała go pociągać gdy zaszła w ciążę... i to jego ostatnie tłumaczenie, że się jej boi. Dlaczego boi? Bo stała się osobą dominującą? Bo obawia się jej reakcji, że nie podoła? Już zostawię bez komentarza jego reakcję na ew rozwód i straszenie, że zabierze jej dziecko i wtedy przestanie być miło. Może rzeczywiście było/jest tak, że Austen jako matka, już nawet przyszła, przestała go pociągać ale nie wiem czy to się w ogóle się zdarza. A przecież u nich przez ponad 1,5 roku było wszystko ok. Dlatego tym bardziej dziwi, że nagle się 'zablokował'. Bzdury nad bzdurami. Pan ewidentnie ściemnia i zrzuca winę na żonę. Austen jest atrakcyjną kobietą, a facet raczej ślepy nie był jak brał z nią ślub. Typuję kryptogeja albo jakieś poważne problemy z potencją. Nie obejdzie się bez pomocy specjalisty, której mąż Austen boi się jak ognia. Dlaczego? 123 Odpowiedź przez JaJakoJa 2020-09-08 23:19:01 Ostatnio edytowany przez JaJakoJa (2020-09-08 23:20:38) JaJakoJa Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-07-26 Posty: 532 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Roxann napisał/a:Raczej dziwne, że nagle żona przestała go pociągać gdy zaszła w ciążę...Raczej od tego wymuszonego seksu czuje do niej obrzydzenie. I jeśli tak, to raczej mu się nie że nasza autorka jest pewna, że jej nie zdradza, że nie jest zainteresowany seksem... Może tak, może nie - wizyta u prostytutki jest możliwa nawet w przerwie w pracy. Sądzę, że facet z nią jest tylko i wyłącznie z powodu są już kobiety - wymyślą milion scenariuszy, nie dostrzegając najbardziej oczywistego. "Tolerancja represywna to uzasadnienie dominacji niewielkiej, świadomej swoich celów i dobrze zorganizowanej mniejszości nad rozbitym, upokorzonym, nie potrafiącym bronić własnego systemu wartości społeczeństwem".Ideolog Nowej Lewicy, niemiecki komunista Herbert Marcuse. 124 Odpowiedź przez paslawek 2020-09-08 23:29:56 paslawek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-18 Posty: 13,310 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Zastanawia mnie to jakie facet ma do siebie samego obrzydzenie że ma obrzydzenie do seksu z kobietą w ciąży którą niby kocha i dobrowolnie się ożenił coś obiecał i nie dotrzymuje słowa nic z tym nie robiąc a wątek seksu to jest akurat mniej istotny moim zdaniem w tym wszystkim. "Cichociemny na paralotni" 125 Odpowiedź przez JaJakoJa 2020-09-08 23:39:36 JaJakoJa Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-07-26 Posty: 532 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Trochę nie po polsku, więc nie wiem czy dobrze zrozumiałem - czy ja pisałem, że facet czuje obrzydzenie do siebie? Nie do siebie, lecz do mamy kolejny wątek, w którym kobieca przemoc (tym razem seksualna) jest oceniana o niebo łagodniej (nic się nie stało) od męskiej. "Tolerancja represywna to uzasadnienie dominacji niewielkiej, świadomej swoich celów i dobrze zorganizowanej mniejszości nad rozbitym, upokorzonym, nie potrafiącym bronić własnego systemu wartości społeczeństwem".Ideolog Nowej Lewicy, niemiecki komunista Herbert Marcuse. 126 Odpowiedź przez Larka 2020-09-09 09:01:30 Ostatnio edytowany przez Larka (2020-09-09 09:49:54) Larka Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-09-09 Posty: 37 Odp: Jak uratować to małżeństwo? napisał/a:Ty chyba nie wiesz co to gwalt jezeli myslisz, ze musisz kogos fizycznie zmusic do seksu. Gwalt to jest jak wiesz, ze ktos nie ma ochoty i nadal to robisz. Nie wazne czy przemoca czy inna metoda, nawet jak osoba nie walczy z to Ty nie wiesz?"Zgwałcenie – zmuszenie drugiej osoby do obcowania płciowego, poddania się innej czynności seksualnej lub wykonania takiej czynności przez jedną lub wiele osób, posługujących się siłą fizyczną, przymusem, nadużyciem władzy, podstępem lub wykorzystujących niemożność wyrażenia świadomej zgody przez daną osobę"Nie wiem, po co manipulujesz tak? A może dla Ciebie "spojrzenie" to już gwałt? A może choroba jakaś? Leć do sądu, bo ktoś "popatrzył". Wygrasz sprawę dla pieniędzy. Oszukiwanie partnera to nie to samo. Więc najlepiej przestać być forum "takie porządne", a nikt nie reaguje na takie posty? Odrębny świat oderwany od napisał/a: Prawda jest taka, ze masz ZERO kontroli nad drugim czlowiekiem. Doslownie zero, nie wazne czy bedziesz plakac czy zalic sie na przestudiowała psychologię, to też jest najwyżej "półprawda". Bo czy nawet zwykły handlarz ma "zero" wpływu na klienta? Po prostu rzucasz jakimiś truizmami, ogólnikami, które są prawda jest taka, że człowiek wpływa na człowieka. Pozytywnie lub negatywnie. Powiedzmy, że to przychodzi masz wpływ na drugą osobę, to masz kontrolę. To się dzieje pełną? Nie, to zależy od relacji i człowieka. Więc ten stopień jest zawsze inny w różnych relacjach i sytuacjach. Ale Twoje "ZERO" mnie po prostu można coś zrobić, coś poradzić itp. a Ty tu "zerem" jedziesz. Całkiem nieźle! 127 Odpowiedź przez Austen27 2020-09-11 14:29:54 Austen27 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-04 Posty: 30 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Panowie, którzy sugerują mi, jakobym najzwyczajniej w świecie nie pociągała już swojego męża oraz wymyśliła sobie, że podobam się innym mężczyznom - ok, jest to scenariusz, który przyjmuję. Baa co więcej należę do osób, którym wręcz należy uświadamiać, że ktoś się mną interesuje, bo zawsze byłam do tego stopnia nieśmiała w kontaktach z mężczyznami, że najzwyczajniej w świecie nie wierzyłam, że ich zainteresowanie może wynikać z mojej faktycznej atrakcyjności, więc nie neguję Waszych sugestii, ale pomijając już innych mężczyzn, to mam jednak jakieś takie niejasne przeczucie, że mój mąż miał całkiem niezły wzrok oraz był w pełni sił umysłowych, gdy świadomie i z pełną premedytacją zabiegał o moje względy, proponował kolejne spotkania, robił wszystko, aby nasza znajomość się rozwijała, ostatecznie poprosił mnie o rękę i nie dał nogi sprzed ołtarza - jak wielu mężczyzn bierze sobie za żonę kobietę, która im się kompletnie nie podoba, nie pociąga ich, nie zaliczyli wpadki, ona nie jest wielce majętna, ani nie posiada zamożnych rodziców itp. itd.? Czy naprawdę mam wierzyć, że mój mąż ożenił się ze mną tylko dlatego, że akurat "byłam pod ręką" kiedy jemu zegar biologiczny dał znać, że może już by się ustatkował, choćby dla świętego spokoju? No Panowie...serio? Wracając jeszcze do tego rzekomego gwałtu/wymuszenia sexu na moim mężu - to nie był gwałt, to nie było wymuszenie, ja po prostu przejęłam inicjatywę, on nie krzyczał nie,nie oponował, nie stawiał oporu, nie odpychał mnie, ale też nie był szczególnie zaangażowany (nie tak, jak to było między nami, zanim zaczęły się te problemy). To jak to jest? Wcześniej byłam dla męża atrakcyjna i pociągająca, wziął ze mną ślub i mimo, że się nie zmieniłam to nagle CYK i mąż stracił mną zainteresowanie? 128 Odpowiedź przez Haze 2020-09-19 03:26:54 Haze Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-09-01 Posty: 8 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Witaj Austen,Przeczytałam Twój wątek. Tak naprawdę to przeglądałam to forum szukając sytuacji podobnej do mojej i u Ciebie ją znalazłam. Wybacz mi, nie chcę tworzyć grupy wsparcia, korespondować, wymieniać się rozwiązaniami i dyskutować na temat ich skuteczności. Chcę Ci tylko powiedzieć, że mam bardzo, bardzo podobną sytuację. Jestem na takim etapie jak Ty. Jestem też zła, że ludzie wypisywali Ci tu jakieś bzdury. Z tego co piszesz, wydajesz się być bardzo mądrą dziewczyną. Trzymam kciuki za Ciebie, za Was. Niech czas wszystko zaleczy i wyprostuje. Jestem myślami z Tobą. I kurczę, gdyby tylko życzenia mogły działać! Bo życzę Ci jak najlepiej. I Wam - Waszej trójce - życzę jak najlepiej. Dziękuję Ci za ten wątek. Myślałam, że nikt nie ma takiego przypadku jak ja. Strony Poprzednia 1 2 3 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Podczas trybu procesowego sąd może orzec na temat winy jednego z małżonków, jeśli któreś z nich o to wnioskuje. Orzeczenie separacji w tym trybie to koszt mniej więcej 600 zł. Najczęściej orzeczenie uzyskuje się po jednej rozprawie, aczkolwiek może być ich również więcej. Sprawa separacyjna prowadzona w trybie procesowymWitam, Jestem mężatką z 15 letnim stażem, mam 14 letnią córkę. Mój problem zaczął się ok miesiąca temu, kiedy to mąż nie wrócił na noc. Następnego dnia powiedział, że chciał mnie ukarać za złe traktowanie, czyli robienie awantur o bałagan w domu, wyzywanie go od różnych, że bez niego będzie mi lepiej. Awantury nie były codziennie, przeważnie w weekend. Mąż mój jest taksówkarzem zawsze jeździł w dzień vteraz po tej awanturze jeździ w nocy, wraca wtedy jak ja wyjdę do pracy a wychodzi przed moim powrotem. Wczoraj próbowałam z nim porozmawiać, czy może coś się zmieniło przez ten miesiąc. Powiedział, że nie jest ani lepiej, ani gorzej. Na wszystkie zadawane pytania odpowiadał nie weim: nie wiem czy chcę być z tobą, nie wiem czy Cię kocham itp. Prosiłam go żeby dał mi drugą szansę, stwiedził, że własnie mi ją daje, choć nic w tym kierunku nie robi, tylko mnie unika. Mówił, że boi w jakimś stopniu mi znowu zaufać. Prosił żebym dała mu czas, jak spytałam ile, powiedział, że nie wie. Ogólnie nasze życie układało się dobrze. Myślę, że gdyby nie miał kredytów i stać by go było na wynajm to by odszedł. Wszyscy mi mówią, że on kogoś ma i działa na dwa fronty, a to, że robiłam awantury to tylko pretekst, do tego żeby wychodzić z domu. Teraz w łóżku jest nieco chłodniej, ale kochamy się nadal, jak wraca w nocy do telefon rozmawiamy tak jakby się nic nie stało, jak go proszę żeby wrócił szybciej to wraca, może chce mi dać nauczkę. Proszę mi poradzić, czy mogą wygasnąć uczucia z dnia na dzień, czy mam czekać, a może sprawdzić go w jakiś aż tak można skrzywdzić kogoś, żeby przestał z dnia na dzień kochać. Proszę o pomoc i z góry dziękuję.
Zrób listę i zrób te 3 rzeczy, aby uratować swoje małżeństwo. Kiedy znajdujesz się u progu gotowości do zakończenia małżeństwa, jest to okropne uczucie. Najprawdopodobniej czujesz, że zrobiłeś wszystko, co w twojej mocy, aby wszystko działało, ale nie można ich naprawić. Ale problemów małżeńskich nie da się uniknąć.Wprost nie wypuszczałam z ręki koronki do Bożego Miłosierdzia w najostrzejszej fazie kryzysu i przetrwaliśmy, choć było trudno. Bo małżeństwo to nieustanna praca nad sobą, bez chwili przerwy. Dla wspólnoty "Sychar" nie ma małżeństwa, którego nie da się uratować. Problemy z komunikacją lub jej brak w małżeństwie, zbyt długa nieobecność jednego z małżonków, nieumiejętność oderwania się od rodziców, kryzys wiary, zdrada, nałogi, przemoc. Jak mówią ludzie ze Wspólnoty Trudnych Małżeństw "Sychar", wiele osób nie jest dojrzałych na tyle, by po ślubie wziąć na siebie wszystkie małżeńskie obowiązki. We wspólnocie ratuje się rodzinę w najróżniejszych trudnościach i fazach kryzysu. Można się wypłakać Pomoc w "Sycharze" polega przede wszystkim na wsparciu osób znajdujących się w podobnej sytuacji i mających katolicki system wartości. Tutaj można wypłakać trudne sprawy i wraz z innymi konstruktywnie podejść do problemu, można skorzystać z terapii, warsztatów. Ale najważniejsze jest odkrywanie głębi sakramentu małżeństwa. - W działaniach opieramy się na przekonaniu, że każde sakramentalne małżeństwo w każdej fazie kryzysu jest do uratowania - wyjaśnia ks. Paweł Dubowik, krajowy duszpasterz wspólnoty. - Nie wchodzimy w mentalność rozwodową proponującą ucieczkę od problemu, ale dokładamy wszelkich starań, by pary weszły na drogę wewnętrznego uzdrowienia. Silni, świadomi i odważni - W naszym związku brakło świadomości, że Bóg podczas sakramentu małżeństwa realnie wszedł w nasze życie - mówią Anna i Paweł, małżonkowie z siedmioletnim stażem. - Dopiero gdy pozew rozwodowy był na wokandzie, zaprosiliśmy Go, każde na własną rękę, do naszego życia, prosząc o interwencję. Od tamtego momentu zaczęliśmy spotykać na naszej drodze ludzi i doświadczać wydarzeń, które zmieniały nasz sposób myślenia. - We wspólnocie mocno podkreślamy, że małżonkowie nie są w związku sami, lecz jest z nimi obecny Chrystus, że w modlitwie mogą się odwołać do łask płynących z sakramentu - mówi ks. Paweł Dubowik. - Z drugiej strony, że muszą podjąć konkretną pracę nad swoim małżeństwem, korzystając z odpowiednich narzędzi, które podpowiada im nauka. Nie da się uratować małżeństwa, mówiąc jedynie Panu Bogu: «Ratuj», ani też postanawiając, że naprawi się je samemu, bez Bożej pomocy. W pracy nad sobą pomagają warsztaty "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia", oparte na programie dla osób uzależnionych i dostosowane do rozwoju duchowego małżonków (narzeczonych). Obejmują takie umiejętności jak poznanie samego siebie, siebie w relacji do drugiego i do Pana Boga i pracę nad sobą. - Często widzę zmiany, jakie zachodzą w ludziach - mówi ks. Paweł. - Ze słabych i zagubionych stają się silni w wierze, samoświadomi i odważnie podchodzą do życia. Bóg i terapia - Naszej intensywnej pracy nad małżeństwem towarzyszyła wspólna regularna modlitwa - mówią Anna i Paweł. - W najostrzejszej fazie kryzysu wprost nie wypuszczałam z ręki koronki do Bożego Miłosierdzia. Mąż podobnie czynił z ewangeliarzem. Jesteśmy przekonani, że bez modlitwy nie dalibyśmy rady. Po półtora roku od podjęcia decyzji o budowaniu małżeństwa jest między nami dużo lepiej. Lepiej się porozumiewamy, a gdy dochodzi do sporów, nie są one tak ostre jak w przeszłości. W "Sycharze", oprócz emocjonalnego wsparcia i programów pracy nad sobą, można korzystać z konkretnej pomocy duchowej: różnych form modlitwy, rekolekcji, rozmów z duszpasterzem. Każdy może dołączyć do grupy modlitewnej na Skypie, która spotyka się codziennie (szczegóły na Forum Pomocy "Sychar": - Jestem pod wrażeniem osób, które mimo ogromnego bólu i skrzywdzenia potrafią mówić o współmałżonku w sposób pełen ciepła - mówi duszpasterz. - Zadziwia mnie, jak wiele godzin i dni niektórzy potrafią poświęcić, by podźwignąć poranionego człowieka. I jak często zaczyna on potem z radością funkcjonować i staje się lekarzem i świadkiem Bożej obecności dla kolejnych skrzywdzonych. Świadkowie cudów Do wspólnoty "Sychar" przychodzą osoby, które czerpią stąd przez krótki czas, i takie, które angażują się w niej przez wiele lat. - Widzieliśmy we wspólnocie, jak były uzdrawiane małżeństwa, które wydawały się nie do uratowania: jeden ze współmałżonków zawarł drugi, niesakramentalny związek, był uzależniony od alkoholu, stosował fizyczną i psychiczną przemoc - kontynuuje ks. Dubowik. - A po pewnym czasie decydował się na powrót do sakramentalnego związku, dzięki terapii przestawał pić, bić i znęcać się psychicznie. To bardzo ważne, by w trudnych przypadkach odbudowę małżeństwa rozpoczynać dopiero wtedy, gdy krzywdziciel przeszedł nawrócenie i pracuje nad sobą. - Ważne też, by rozpoczynając naprawę związku, nie robić tego z poczuciem dumy czy wyższości. By szukać także dobra współmałżonka, dążyć do pojednania - mówią Anna i Paweł. - A gdy sprawa rozwodowa jest w sądzie, by przypominać adwokatowi i kontrolować jego działania: aby dążył nie do rozwodu, ale zabiegał o ocalenie małżeństwa. Sycharowicze podkreślają: gdy podchodzi się do małżeństwa z założeniem, że chcemy być ze sobą na zawsze, to zaczyna się poszukiwać takich rozwiązań i usprawnień, by związek dobrze funkcjonował. - Nigdy, ani w żartach, ani w złości nie mówmy, że zażądamy rozwodu - mówią. - To niszczy relację ze współmałżonkiem i z Bogiem. I może otworzyć mentalnie i duchowo drogę do takich działań.
Jeżeli małżeństwo nie potrafi dogadać się przed decyzją o dziecku, to podejmowanie ryzyka kosztem dziecka jest głupotą i egoizmem!!! To nie lekarstwo, jak nie to to inne. A jak się nie uda uratować małżeństwa? - dziecko pozostaje z samotną matką lub ojcem, a nie o to chyba chodzi. Na temat małżeństwa, jego zalet a szczególnie wad jest milion teorii i opinii. A może i miliard, bo każdy wie swoje. Mało kto jednak wie, jak małżeństwo naprawić, co zrobić, aby je uratować, gdy przeżywa kryzys. Oczywiście jest wiele podręczników na ten temat, jedne mądrzejsze od drugich, napisane w większości przez pełne wiedzy panie psycholog, które są po trzech rozwodach. Tych książek nie da się czytać. Ten artykuł też nie naprawi twoich problemów, ale też nie będzie udawał, że ma taką moc. Tych parę zdań, które znajdują się poniżej jest po to, aby przekonać cię, że wszystko jest w twoich rękach. Podręczniki i artykuły tego związku nie uratują, ty tak. Małe niech zostanie małe Wielka tama na rzece nie rozpada się od razu w kawałki, najpierw pojawiają się na niej rysy, pęknięcia. Tak samo jest z małżeństwem. Najpierw pojawiają się małe niesnaski, kłopoty, problemiki, różne takie mało ważne sytuacje, których nie można lekceważyć. To często bardzo trudne, bo często są one właśnie tak mało ważne, że nie przykłada się do nich uwagi. Te kłótnie o mycie naczyń, o to, kto ma zrobić zakupy, posprzątać, kto odebrać dzieci z przedszkola, co oglądamy w TV, czy wychodzimy wieczorem, do kogo, a po co, dlaczego nie, a dlaczego tak. I to w kółko. Przyzwyczajamy się szybko do tego, traktując to niemal jak normę. Mija jednak jakiś czas, a okazuje się, że albo tobie, albo jej, twojej połowicy, dane jest doświadczyć, zobaczyć i usłyszeć kogoś, kto o wiele lepiej się z tobą dogaduje. To może być znajoma w pracy, przyjaciółka z dawnych lat, ktokolwiek. To może być znajomy z pracy i przyjaciel z dawnych lat twojej żony. I wtedy te małe pęknięcia tworzą nagle wyrwę. Jeżeli w porę tego nie zatkasz, to nawet się nie spostrzeżesz, jak twoje małżeństwo szlag trafi. A potem długo będziesz zachodził w głowę, jak do tego doszło, przecież wszystko było ok. Otóż nie było, ale ty nie zwracałeś uwagi na niewielkie ostrzeżenia. Dlatego nie bądź takim tektonicznym abnegatem i patrz na te niewielkie drgnięcia na sejsmografie twojego małżeństwa z należytą uwagą. Jak? Słuchaj żony. Słuchaj jej pretensji, bo tam w nich gdzieś czai się prawda. I kiedy ona do ciebie dotrze, zmień swoje zachowanie. Oczywiście nie chodzi o to, żebyś skakał tak jak ona ci zagra, bo to też droga do upadku związku. Po prostu potraktuj jej narzekania jak temat do przemyśleń. A potem zrób jej niespodziankę, weź na pizzę i kompletnie znienacka wyjmij kartkę z wypisanymi przez ciebie sprawami, o które ona ma od ciebie wieczną pretensję. Na pewno będzie DRLR. 437 218 187 439 209 78 371 411 264